Reklama

Głos z Torunia

Ludzie ze stali

Niedziela toruńska 45/2012, str. 4-5

Helena Maniakowska

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Kołchoz pod Wabkientem nie był skanalizowany, było tam czasami nawadniane bajoro z wodą. Kąpali się tam ludzie i zwierzęta; z niego była też brana woda do gotowania. Wodę trzeba było przecedzać przez szmatkę, aby pozbyć się czerwonych robaczków. Ludzie od tej wody chorowali. Moja siostra Genowefa i mama Apolonia oraz ciocia pracowały w kołchozie przy zbiorze bawełny po 12, 16 godzin. Ja byłam za mała do pracy, więc zdobywałam jedzenie. Wybierałam jajka z ptasich gniazd, pisklęta, kradłam kłosy prosa, trochę jęczmienia i pszenicy z pola po żniwach, choć było to zabronione; żywiliśmy się też lebiodą i koniczynką. Czasem szłam na żebry do pobliskich osad. Gdy mama zaczęła chorować i puchnąć z głodu, nauczyłam się polować na jeże. One uratowały nas od śmierci głodowej, chociaż Uzbecy patrzyli na nie z obrzydzeniem. Uzbecy wówczas traktowali nas wrogo i nazywali Urus, czyli Rosjanie. Nie mieli pojęcia, że poza Rosją są jeszcze inne państwa.

Z kołchozu uciekłyśmy do Wabkientu, gdzie mama dostała pracę i otrzymywała niewielki kawałek chleba. Zamieszkałyśmy w małym pomieszczeniu z czterema innymi rodzinami. Siostra też dostała pracę, robiła skarpety i rękawice dla żołnierzy na front. Obowiązywała norma, więc jej pomagałam. Jednak głód był wszechobecny, chleba było zbyt mało. Zaczęłam handlować na bazarze mięsem i tłuszczem z jeży, które łapałam. Żywiliśmy się także mięsem padłych sztuk bydła, które zakopywano za szpitalem. Ludzie orientowali się, gdzie można było wykopać takie zwierzę i wykopywali, dzieląc się nim, następnie gotowali je i jedli.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Z czasem mama dowiedziała się, że pod Bucharą jest ochronka dla dzieci. Z rodzin, w których nie było ojca a kilkoro dzieci, można było je oddać do tej ochronki. Mama mnie tam oddała, jednak szybko stamtąd uciekłam - sama przez pustynię do Wabkientu, do mamy i siostry. Potem w Bucharze powstała szkoła polska, w której zaczęłam naukę razem z siostrą. Mieszkałyśmy w internacie. Byłyśmy tam 4 lata, do 1946 r.

Reklama

W 1946 r. wróciłyśmy do Polski. Udało się to dzięki polskim Żydom. Byli dobrymi organizatorami i wykorzystali moment, w którym dzieci z domu dla dzieci i młodzieży mogły wyjechać do Polski. Tym sposobem moja mama jechała razem z wychowankami z domu dziecka i z nami do Polski. Podróż trwała cały miesiąc. W jej trakcie w tragiczny sposób siostra straciła nogę. Po przekroczeniu granicy polskiej w Brześciu, trafiłam do Gostynina, a następnie do domu dziecka w Ostródzie. Jednak wszyscy odczuwaliśmy ogromną niechęć władz polskich do nas, repatriantów. Gdy zastanawiałam się, co było powodem takiej niechęci, to pomyślałam, że chyba sam fakt naszego życia i to, że byliśmy świadkami tamtych lat przeżytych w Związku Radzieckim.

Po pewnym czasie mama z siostrą odnalazły mnie w Ostródzie. Mama z trudem znajdowała u kogoś kącik do zamieszkania za pracę i posługiwanie w domu. W Ostródzie w 1951 r. zdałam maturę, moja siostra również. Rozpoczęłam pracę i za pierwszą pensję kupiłam mamie materiał na kostium. Sama chodziłam do pracy w starym, szkolnym mundurku, bo nie miałam innej odzieży. Za następną pensję kupiłam sobie torbę konduktorkę ze świńskiej skóry, mam ją do dzisiaj na pamiątkę. Częścią pensji dzieliłam się z siostrą, która studiowała filologię rosyjską we Wrocławiu. O jedzenie nie martwiłam się, bo mama hodowała kury i codziennie był chleb z jajecznicą, a do tego surowa cebula.

Po latach zamieszkałam w Toruniu. W 1961 r. urodziłam syna, a po 2 latach kolejne dziecko. W 1970 r. w Ostródzie zmarła moja mama. Siostra była już na emeryturze, więc zamieszkała w Toruniu, by być bliżej nas. Nie mieszkała tutaj długo, bo w 1995 r. zmarła. Postarałam się więc o grób 2-osobowy i obie z mamą tu leżą. Z mojej wyprawy do Uzbekistanu przywiozłam ziemię i pęk tamtych traw jako symbol z grobu ojca i brata. Z Kanady ściągnęłam też urnę z prochami brata Mieczysława (1923 - 2011). Z Uzbekistanu wyszedł z armią Andersa. Rozmawiałam z nim i podzielił moje pragnienie, abyśmy w tym grobie wszyscy byli razem.

cdn

Podziel się:

Oceń:

2012-12-31 00:00

[ TEMATY ]

Wybrane dla Ciebie

Kelner Pana Boga

Krzysztof Widawski

Radek Mokrzycki

Krzysztof Widawski

Czego Krzysia w szeregach Liturgicznej Służby Ołtarza nauczono, Krzysztof wykonuje do dziś, niestrudzenie... Krzysztof Widawski służy przy ołtarzu od 36 lat

Więcej ...

Wołam Twoje Imię, Matko… Śladami „Polskiej litanii” ks. Jana Twardowskiego

2024-04-30 21:00

Artur Stelmasiak

Najpiękniejszy miesiąc maj, Twoim Matko jest od lat – śpiewamy w jednej z pieśni. I oto po raz kolejny w naszym życiu, swoje podwoje otwiera przed nami ten szczególny miesiąc, tak pięknie wpisujący się w maryjną pobożność Polskiego Narodu.

Więcej ...

Dzieci przywitały Obraz Matki Bożej w Praszce

2024-05-01 15:12

Karol Porwich / Niedziela

Matka Boża Jasnogórska na szlaku peregrynacji, 30 kwietnia nawiedziła parafię Wniebowzięcia NMP w Praszce. Księża i wierni powitali Obraz na rynku pod klasztorem sióstr Felicjanek.

Więcej ...

Reklama

Najpopularniejsze

Ks. Michał Olszewski pozostanie w areszcie

Kościół

Ks. Michał Olszewski pozostanie w areszcie

Papież wyniósł ks. Nykiela do godności biskupiej

Kościół

Papież wyniósł ks. Nykiela do godności biskupiej

Św. Józef - Rzemieślnik

Kościół

Św. Józef - Rzemieślnik

Czy postępuję tak, jak postępowałby Chrystus?

Wiara

Czy postępuję tak, jak postępowałby Chrystus?

Świadectwo: Maryja działa natychmiast

Rodzina

Świadectwo: Maryja działa natychmiast

Święta Mama

Kościół

Święta Mama

Matka Boża Dobrej Rady

Wiara

Matka Boża Dobrej Rady

Znamy datę prawnego objęcia urzędu biskupa...

Niedziela Sosnowiecka

Znamy datę prawnego objęcia urzędu biskupa...

Rozważania na niedzielę: gasnący antychryst

Wiara

Rozważania na niedzielę: gasnący antychryst