Reklama

Niedziela Wrocławska

Za murami wrocławskiego Karmelu

Archiwum Karmelu

Po przekroczeniu furty klasztornej Karmelu Matki Bożej Pośredniczki łask i św. Józefa ogarnia mnie cisza. Idę korytarzami do zakonnej rozmównicy. Tam za kratą rozchyla się zasłonka i widzę dwie kobiety w karmelitańskich habitach, tryskające radością, jaką nieczęsto się widzi na twarzach spotykanych osób.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Siostra Maria jest w zakonie od 55 lat a s. Emmanuela świętuje 25-lecie życia zakonnego. Od razu rodzi się pytanie, czym jest powołanie do życia w takim miejscu?

Powołanie jest tajemnicą

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

– Pierwsze, co można powiedzieć w ogóle o powołaniu, to że jest łaską. Niczym nie można sobie na nią zasłużyć, ani jej wypracować. Jest to łaska, która przychodzi od Pana, to On wybiera, kogo chce i kiedy chce. Kiedy Jezus przechodził obok Jeziora Galilejskiego, na pewno było tam wielu rybaków a powołał Piotra, Andrzeja, Jana, potem następnych. On zna serca, więc wie, kogo powołać. Jednych powołuje od kołyski, innych w dojrzalszym wieku, kiedy człowiek wręcz przechodzi głębokie nawrócenie, czy powrót do Pana Boga. Drogi są przeróżne, czas jest różny, a dla samych powołanych jest to również tajemnica – mówi s. Emmanuela.

S. Maria dodaje, że powołanie jest łaską bardzo osobistą i zwraca uwagę na fakt, że często rodzice i najbliżsi osób powołanych nie mają w niej udziału. Dlatego nie rozumieją decyzji o radykalnym poświęceniu życia Panu Bogu. – Gdy wstąpiłam do zakonu, moja mama akceptowała moją decyzję, angażowała się na rzecz klasztoru, i zawsze mówiła: „najważniejsze, żeby tobie było dobrze”. I to jest bardzo cenna baza dla powołania, jeżeli rodzice otwierają dziecku furtkę do realizacji czegoś, czego sami tak naprawdę nie rozumieją. I często dopiero po ślubach wieczystych mają udział w tej radości – mówi s. Maria

Radykalne bycie z Panem za życie świata

Powołanie do życia kontemplacyjnego objawia się dużym pragnieniem modlitwy i bycia z Panem Bogiem radykalnie, nieustannie. Jest to łaska, która czasem jest niezrozumiała nawet dla kapłanów czy sióstr czynnych. – Czasami pokutują stereotypy, że dziewczyna wstępuje do zakonu, bo nie znalazła męża, bo jest niewykształcona, bo nie poradziłaby sobie w świecie. A tymczasem jesteśmy po studiach, mamy różne fachy, które świat ceni. Są tutaj kobiety bardzo zaradne życiowo, odpowiedzialne, które doskonale by sobie w świecie poradziły. Moja mistrzyni też często powtarzała, że do zakonu można przyjąć właśnie taką kobietę, która w świecie by się odnalazła, najlepiej bowiem w klasztorze rozwijają się te osoby, które byłyby dobrymi żonami, matkami i w różnych dziedzinach mogłyby się realizować – tłumaczy s. Emmanuela.

Reklama

– W moim wypadku było tak, że urodziłam się i wychowałam na wsi. I bardzo kochałam ludzi prostych. Ale widziałam w swoim środowisku takie sytuacje jak uzależnienie od alkoholu, czy wieloletnia nienawiść sąsiedzka. Widziałam też, że były różne próby ich rozwiązania, w które nawet ksiądz się angażował, ale okazywało się, że pewne sytuacje mogą być rozwiązane tylko przez działanie Boga w sercu człowieka. Miałam 12-13 lat i to było jednym z bodźców do skierowania się na taką drogę. W trakcie rozwoju powołania zazębiają się więc z jednej strony to przynaglanie, bo „miłość Chrystusa przynagla”, a z drugiej – te potrzeby, jakie się spostrzega w swoich środowiskach – mówi s. Maria.

Nasze życie jest proste

Siostry podkreślają pewnego rodzaju uczciwość w odkrywaniu powołania, ponieważ nikomu nie może zależeć na tym, żeby w zakonie pozostała osoba niepowołana. – Nie będzie ona miała bowiem szans rozwoju w warunkach klasztornych. A jeżeli tych warunków nie ma, to będzie się męczyć a my razem z nią – mówi s. Maria.

Dlatego dziewczęta, które pukają do klasztornej furty słyszą, że mają pełną wolność a siostrom zależy na ich szczęściu i odnalezieniu swojego miejsca. – Niektóre osoby po rozeznaniu odchodzą. Może to być też z tego powodu, że początkowo z zewnątrz wszystko wydaje się inaczej, a w środku okazuje się, że nasze życie jest takie proste. Czasem te wyobrażenia mogą być bardzo wyidealizowane, że w Karmelu to tylko kontemplacja, uniesienia, bo przecież nasi święci piszą o tym piękne dzieła, a tymczasem nasze życie jest takie zwyczajne; można powiedzieć, że takie nazaretańskie. Wypełniamy zwykłe, codzienne obowiązki jak Rodzina w Nazarecie. Dlatego ktoś może być rozczarowany. A tutaj chodzi o to, aby odkryć tę nadzwyczajność w zwyczajności. Do tego zaś trzeba mieć wzrok wiary – mówi s. Emmanuela.

Reklama

Obie siostry podkreślają, że aspekt wiary jest podstawą i fundamentem, czego uczą święci Karmelu. – W naszym przypadku ta wiara, to też wiara w sens naszego życia ukrytego za kratami, nieznanego nikomu, gdzie składamy w ofierze wszystko, nasze zdolności, umiejętności, które mogłybyśmy w świecie poświęcić na ewangelizację, czynne dzieła, które by były namacalne, mierzalne. My w tej wierze przyjmujemy, że nasza modlitwa, czy ukryta ofiara, o której nie wie nikt, dokonują przemiany serc, dokonują jakiegoś dzieła, o którym dowiemy się dopiero w wieczności – mówi s. Maria.

Odczułam ciszę

Największe zaskoczenie po przekroczeniu klasztornej furty dla każdej z sióstr było inne. – Kiedy wstąpiłam tutaj do klasztoru, i gdy uklękłam do modlitwy, odczułam ciszę. A potem gdy poszłyśmy w tym samym dniu na rekreację, były tam takie stołki, zydelki. Ponieważ u mnie w domu do rozpalania pieca używało się takiego zydelka, to poczułam się jak w domu. Ale to, co sobie najbardziej ceniłam i co mnie zachwycało i utwierdzało w powołaniu to fakt, że każda siostra jest inna, ale każdej zależy na Panu Jezusie. Każda tak sobie układa życie, żeby Go zadowolić – opowiada s. Maria.

Dla s. Emmanueli dużym pozytywnym zaskoczeniem były różne, przepiękne zwyczaje zakonne, m.in. zwyczaj Dzieciątka adwentowego. – No i samo przeżywanie świąt w Karmelu. To jest niepowtarzalne. Tego się nie odda słowami, to trzeba po prostu przeżyć – mówi z uśmiechem s. Emmanuela.

Reklama

Udział w cierpieniu świata

W Konstytucji Apostolskiej o Żeńskim Życiu Kontemplacyjnym czytamy: „Poprzez modlitwę wstawienniczą pełnicie fundamentalną rolę w życiu Kościoła. Modlicie się i orędujecie za tyloma braćmi i siostrami, którzy są więźniami, migrantami, uchodźcami, którzy cierpią prześladowanie, za tyloma skrzywdzonymi rodzinami, za bezrobotnymi, ubogimi, chorymi, uzależnionymi”.

S. Emmanuela podkreśla, że modlitwa to fundament wszelkiego powołania. – U nas ten fundament jest pierwszorzędny, na pierwszym miejscu jest poszukiwanie Boga, relacja z Nim, dążenie do zjednoczenia. To jest to, do czego On powołał właściwie każdego człowieka, tylko my jakby w radykalny sposób to wezwanie słyszymy i w radykalny sposób na nie odpowiadamy. A to podtrzymywanie świata modlitwą dokonuje się w wierze. Jeśli chodzi o modlitwę, to należy podkreślić, że dotykają nas te wszystkie stopnie modlitwy i te ciemności duchowe, o których pisze św. Jan. Nie jesteśmy wyizolowane, nie żyjemy w idealnym świecie, otoczone miłością, doświadczające nieustannie Bożej czułości. To też Pan Bóg nam daje, aby nas podtrzymać, ale mamy też ogromny udział w cierpieniach świata. Przeżywamy to, co dotyka innych. Niektórzy nawet mówią humorystycznie: „Jeśli chcesz się dowiedzieć, co się dzieje, idź do karmelitanek, chociaż one nie oglądają telewizji, nie słuchają radia”. Mamy rzeczywiście ten nasłuch duchowy a ogromna ilość próśb o modlitwę daje nam obraz współczesnego świata. Prośby o modlitwę docierają do nas przez telefon, internet, są przynoszone osobiście. Mamy więc obraz cierpienia poszczególnych ludzi, rodzin, narodów i państw. To wszystko jest naszym udziałem – opowiada s. Emmanuela i podkreśla, że poprzez swoje zamknięcie za klauzurą ta wrażliwość serca jest jeszcze większa. – Może nawet mocniej przeżywamy pewne sprawy niż ludzie w świecie, którzy mają dużo zajęć i dużo więcej możliwości odreagowania. My trwając na modlitwie, nieustannie nosimy to w sercu i powierzamy Panu. Ale Pan Bóg daje nam też czasami takie promyki, bo są np. listy i telefony z podziękowaniem za modlitwę, czy z informacją, że ta modlitwa została wysłuchana, że dokonują się takie małe cuda, czy to uzdrowienia, czy pojednania w rodzinach. To daje nam radość – opowiadają karmelitanki.

Reklama

Zawierzenie w codzienności

Karmelitanki bose utrzymują się z jałmużn, o które jednak nie wolno im prosić. – To jest czysta Ewangelia. To, co Pan Jezus powiedział: „Nie troszczcie się zbytnio o swoje życie, o to, co macie jeść i pić, ani o swoje ciało, czym się macie przyodziać”. Skoro Pan Bóg troszczy się o lilie polne i ptaki powietrzne, to tak samo troszczy się o nas. I rzeczywiście, doświadczamy tego wręcz namacalnie. Mogłybyśmy podać wiele przykładów z naszego życia i z dzieł św. Matki Teresy. W ostatniej chwili potrafi przyjść jałmużna, czy dokładnie tyle, ile potrzeba np. na spłacenie należności. To jest dla nas jeden wielki cud i dowód na to, że Pan Bóg pragnie tego naszego oddania i że On nas rzeczywiście prowadzi – mówi s. Emmanuela

Modlitwa to nie jedyna aktywność sióstr, siostry oczywiście też pracują. Jak podkreślają, są ubogimi Pana, muszą więc mieć ręce zajęte pracą: sprzątanie, obsługa pralni, szycie, opieka nad siostrami leżącymi. – Ta specyfika naszego klasztoru jest taka, że jest w nim cały przekrój sióstr od najmłodszych po najstarsze. Czasem całymi latami opiekujemy się siostrami leżącymi, aż do ich odejścia do Pana. Na pracę zarobkową mamy szycie szat liturgicznych, robimy różańce, figurki, ale robimy to bardziej okresowo – mówi s. Emmanuela, podkreślając różne zdolności sióstr, służące temu celowi.

W Sercu Jezusa zamknięta

Reklama

Siostry doświadczają wiele dowodów ludzkiej życzliwości, otrzymują dary, ale i podziękowania za modlitewne wsparcie, jakiego nieustannie udzielają wszystkim potrzebującym. Nie prowadzą jednak księgi wyproszonych cudów i łask. – To jest księga w Sercu Jezusa zamknięta. On to wszystko przechowuje, a jest tego bardzo dużo. Często te osoby, które kiedyś tutaj przyszły, poprosiły o modlitwę i doświadczyły Bożej pomocy, zostają przyjaciółmi naszego klasztoru – mówi s. Emmanuela a s. Maria dodaje: – Czasem tacy zaprzyjaźnieni ludzie przychodzą z dziećmi i mówią: „To jest Ola, którą wyście wymodliły”. Czasami przychodzą całe pokolenia: babcia, córka, wnuczka. To jest bardzo wzruszające.

Matka fundatorka wrocławskiego klasztoru nadała mu charakterystyczny rys, polegający na utrzymywaniu dobrego kontaktu z otoczeniem, sama wysyłała dobroczyńcom podziękowania, ulotki, książeczki. – My również dzisiaj to robimy. Nie stawiamy dużo na pracę zarobkową, bo pracując np. przy wytwarzaniu figurek, czy innych rzeczy, rozdajemy to jako prezenty. Wtedy powstaje też taka więź z tymi, którym towarzyszymy. Ludzie widzą, że bierzemy sobie do serca np. ich ciężkie choroby, czy ostatnie chwile bliskich – mówi s. Maria.

– W naszym Karmelu bardzo też doświadczamy przyjaźni i dobroczynności od kapłanów naszej archidiecezji. Doświadczamy ich wdzięczności za naszą modlitwę i naszą obecność. Mamy wielu takich zaprzyjaźnionych kapłanów, którzy o nas pamiętają i przychodzą tutaj z różnych okazji, czy to swoich jubileuszy, jubileuszy sióstr, czy też innych naszych uroczystości – podkreśla s. Emmanuela a s. Maria zauważa: – Ten związek z wiernymi i kapłanami miasta i diecezji miał swój początek w tym, że tutaj przede wszystkim Lwowiacy zasiedlali teren, a oni mieli przecież Karmel we Lwowie. My przyszłyśmy tutaj zaraz po wojnie w 1946 r. i gdy wielu Lwowiaków usłyszało, że jest Karmel, to przerzucili na niego to swoje przywiezione ze Wschodu zaufanie.

Reklama

Tydzień przed świętami to okres dobroczyńców – ludzie przynoszą dary do Karmelu, włączają się w to również siostry zakonne. – Ilość tych darów jest ogromna i bardzo nas wzrusza, bo to wszystko jest od serca. Wystawiamy te dary podpisane, by każda siostra widziała, a wieczorem przy kolacji wymieniamy dobroczyńców i jest chwila modlitwy za nich. Pasterka zawsze jest sprawowana w intencji naszych dobroczyńców, modlimy się za nich również w pierwszą środę miesiąca – mówi s. Emmanuela.

Życie w czasie liturgicznym

– To, co warto podkreślić, to że żyjemy w czasie liturgicznym. Czasem ludzie żyją od wypłaty do wypłaty, czego im bardzo współczuję, mają inne kluczowe wydarzenia i zmartwienia. A dla nas wiodący jest rok liturgiczny. Mamy swoje przygotowania do jego przeżywania i są one zróżnicowane, co jest charakterystyczne dla Karmelu. Mamy np. gradację, jeśli chodzi o Liturgię Godzin – w zwykły dzień recytujemy, w święta częściowo śpiewamy a w uroczystości mamy nawet śpiewy gregoriańskie – opowiada s. Maria.

W klasztorze na Zalesiu przebywa obecnie 18 sióstr. Zaopatrzeniem zajmują się dwie siostry furtianki, które nie są ściśle związane klauzurą. Mogą wychodzić poza klasztor a w klauzurze uczestniczą w liturgii i rekreacji.

– Rekreacja to czas wspólnoty. Święta Matka Teresa stawiała ją na równi z modlitwą. Tak jak nie można omijać modlitwy, tak nie można omijać rekreacji. Rekreację mamy dwa razy dziennie, po obiedzie i po kolacji. Wtedy gromadzimy się wszystkie i możemy swobodnie rozmawiać, śpiewać. Oczywiście, robimy to przy jakiejś pracy, bo ten aspekt ubóstwa jest u nas bardzo ważny. Ubogi musi pracować na swoje utrzymanie, nawet jeśli nie jest w stanie zarobić, więc zawsze jakieś drobne prace w tym czasie wykonujemy – opowiada s. Emmanuela.

Reklama

Poza godzinami rekreacji w Karmelu panuje milczenie. Zarówno ubóstwo, jak i milczenie nie mają jednak charakteru pokutnego, lecz służą modlitwie. – Ten wymiar ubóstwa zewnętrznego stwarza przestrzeń, w której jesteśmy skierowane do Pana Boga, nie wiążą nas rzeczy zewnętrzne, drobne. Takie samo znaczenie ma milczenie – mówi s. Maria.

Rezygnacja z tego, co daje świat, a co jest obiektywnie dobre, jest wymiarem ofiary w karmelitańskim życiu. Ale Pan Bóg daje łaskę do jej ponoszenia. – Trzeba to powiedzieć wprost, że powołanie jest podobne do zakochania. A gdy się człowiek zakocha, poniesie każdą ofiarę. To jest prawdziwe piękno, że ktoś potrafi to wszystko zostawić dla Jezusa, którego nie widzi, mając tylko taką wewnętrzną moc tej miłości w sercu – dzieli się s. Emmanuela.

Rozwijają talenty, szczególnie w Święta

W Karmelu znajduje się cały zespół różnych talentów. Są np. siostry uzdolnione muzycznie. – Mamy muzyków wykształconych i muzyków amatorów. Mamy przepiękny zwyczaj na święta, który zawdzięczamy temu, że jedna z sióstr jest pasjonatką gry na flecie. I jak zwykle rano budzi nas drewniana kołatka, tak w święta robi to flet grający piękne kolędy. Mamy dwie siostry organistki, które przed wstąpieniem ukończyły szkołę muzyczną i studium organistowskie. Ale mamy też grające na gitarze, grzechotkach, kastanietach, cymbałkach, trójkątach. To wszystko uruchamiamy na święta i przy takim akompaniamencie śpiewamy. Radość jest wtedy ogromna. W Karmelu mamy też siostry poetki – opowiada s. Emmanuela.

Jedną z tradycji zakonu, sięgającą czasów św. Teresy Wielkiej są przedstawienia. Siostry przygotowują je z różnych okazji. – Wtedy przebieramy się za świętych czy inne postaci i często się zdarza, że nie możemy się w ogóle rozpoznać (śmiech). Siostry są ogromnie pomysłowe i uzdolnione. I te ich zdolności nie są zakopane, one się tutaj w pełni rozwijają – podkreśla s. Emmanuela.

Warto dodać, że ta otwartość sióstr na innych przejawia się również w otwartej dla wszystkich kaplicy. Nawet w ciągu dnia można tutaj przyjść i się pomodlić, trzeba tylko zadzwonić domofonem. Można też uczestniczyć w codziennej Mszy św. o godz. 7.30 w tygodniu i o godz. 9 w niedziele. Przychodzą na nią ludzie z sąsiedztwa, ale przyjeżdżają też z daleka całe rodziny z dziećmi.

Podziel się:

Oceń:

+10 -1
2024-01-28 11:52

Wybrane dla Ciebie

Kard. Stanisław Dziwisz kończy 85 lat

2024-04-26 23:45

Karol Porwich/Niedziela

Kard. Stanisław Dziwisz był przez 39 lat najbliższym współpracownikiem Karola Wojtyły, najpierw jako sekretarz arcybiskupa krakowskiego, a następnie osobisty sekretarz Ojca Świętego. Jako metropolita krakowski w latach 2005 – 2016 pełnił rolę strażnika pamięci Jana Pawła II i inicjatora wielu dzieł jemu poświęconych. Zwieńczeniem jego posługi była organizacja Światowych Dni Młodzieży Kraków 2016, które zgromadziły 2, 5 mln młodych z całego świata.

Więcej ...

Jaworzyna Śląska. Ostatnie pożegnanie Tadeusza Papierza, taty ks. Krzysztofa

2024-04-27 15:48
Mszy świętej pogrzebowej przewodniczył bp Marek Mendyk

ks. Mirosław Benedyk/Niedziela

Mszy świętej pogrzebowej przewodniczył bp Marek Mendyk

Proboszcz parafii św. Jakuba Apostoła w Ścinawce Dolnej wraz z najbliższą rodziną i zaprzyjaźnionymi kapłanami odprowadził swojego ojca Tadeusza na miejsce spoczynku.

Więcej ...

Lublin. Wiosna organowa

2024-04-28 10:52

materiały prasowe

Więcej ...

Reklama

Najpopularniejsze

Święta Mama

Kościół

Święta Mama

Rozważania na niedzielę: gasnący antychryst

Wiara

Rozważania na niedzielę: gasnący antychryst

Panie! Spraw, by moje życie jaśniało Twoją chwałą!

Wiara

Panie! Spraw, by moje życie jaśniało Twoją chwałą!

Boży szaleniec, który uczy nas, jak zawierzyć się Maryi

Wiara

Boży szaleniec, który uczy nas, jak zawierzyć się Maryi

Maryjo ratuj! Ogólnopolskie spotkanie Wojowników Maryi w...

Kościół

Maryjo ratuj! Ogólnopolskie spotkanie Wojowników Maryi w...

Sosnowiec: bp Artur Ważny – nowym biskupem sosnowieckim

Kościół

Sosnowiec: bp Artur Ważny – nowym biskupem sosnowieckim

Matka Boża Dobrej Rady

Wiara

Matka Boża Dobrej Rady

Była aktorką porno - teraz robi różańce!

Kościół

Była aktorką porno - teraz robi różańce!

Legenda św. Jerzego

Święci i błogosławieni

Legenda św. Jerzego