Można to uczynić poprzez Facebooka lub maila: wroclaw@niedziela.pl
Mateusz: Gdy poznałem księdza proboszcza Bogdana, poczułem się tak jakbym poznał drugiego ojca, ojca z prawdziwego zdarzenia, do którego zawsze szło się z radością Potrafił zawsze rozweselić pocieszyć i wesprzeć. Tak naprawdę to dzięki niemu, poczułem powołanie do bycia w gronie Liturgicznej Służby Ołtarza. To ksiądz Bogdan zaszczepił we mnie ten owoc, który nieustannie dojrzewa. W mojej pamięci pozostanie zawsze jako dobry ksiądz, a przede wszystkim człowiek.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Marzena: Dziś odszedł do Pana ks. Bogdan Buryła. Księdza Bogdana poznałam w marcu ub.r., gdy przeprowadziłam się do Wrocławia. Przedziwna to znajomość, bo telefoniczna. Przedziwna, bo od pierwszego telefonu wyczułam człowieka otwartego, życzliwego i skromnego. Przygotowywałam wtedy materiał o jednej z rodzin w parafii Księdza. I tak zaczęła się nasza przyjaźń…. Mogę tak napisać, bo Ksiądz był naszym przyjacielem. Nie potrafię zliczyć długich wieczornych rozmów telefonicznych, przeciągających się do późnej nocy, gdy tego wraz z Mężem potrzebowaliśmy. Każdą z nich kończył słowami: – Pani Marzenko, proszę dzwonić o każdej porze dnia i nocy, jak tylko potrzebujecie. Następnego dnia słyszałam w słuchawce zatroskany kapłański głos, który opowiadał o modlitwie całej parafii przed Najświętszym Sakramentem w powierzonych mu intencjach. – Pan Bóg jest dobry – powtarzał. Planowaliśmy spotkanie w Miliczu, choć nie wiadomo było, czy je robić z powodu pandemii. W maju ub.r. przeprowadziliśmy kilka długich rozmów telefonicznych dotyczących kapłaństwa. Ks. Bogdan świętował 30. rocznicę święceń. – Kapłaństwo jest dla mnie przede wszystkim służbą. Służbą Bogu i człowiekowi. Jestem dla ludzi kimś, kim nie mógłbym być, mając rodzinę. Dlatego kapłaństwo jest czymś pięknym. Bo kapłaństwo to z jednej strony posługa duchowa, a z drugiej taka posługa, gdzie jest się przyjacielem, ojcem i bratem drugiego człowieka – powiedział mi wtedy. I był przyjacielem, ojcem i bratem... Umówił spotkania z kilkoma pięknymi rodzinami z parafii, które warto pokazać światu. Martwił się, czy zdążymy, bo to starsi ludzie, mogą odejść. Zdążyliśmy telefonicznie! Gdy ukazał się pierwszy materiał, cieszył się jak dziecko: – Trzeba pokazywać dobre rzeczy, bo świat potrzebuje takich świadectw – mówił. Dziś serce mi pęka, gdy słucham jego głosu na nagraniach, które pozostały. Zdążyliśmy z wieloma sprawami, nie zdążyliśmy się zobaczyć…. Księże Bogdanie, do zobaczenia po drugiej stronie!
Reklama
Arkadiusz: „W dobrych zawodach wystąpiłem, bieg ukończyłem, wiary ustrzegłem.”(2Tm4,7) Kochany Proboszczu, jak bardzo pasują słowa Św. Pawła do Ciebie. Odszedłeś do domu Ojca i „Można odejść na zawsze, by stale być blisko.” (Ks. Jan Twardowski) Wierzę, że będziesz blisko. Nigdy nie szukałeś własnego dobra, lecz dobra bliźniego. Znałem Cię 20 lat, zawsze byłeś jak Ojciec, Przyjaciel, zawsze służyłeś dobrym słowem, pomocą, a gdy trzeba było to potrafiłeś skarcić za złe czyny. Miałem to szczęście, że podczas moich studiów teologicznych mogłem mieć tak wspaniałego Przewodnika. Byłeś dla mnie wzorem Kapłana. Każda Msza Św. z Tobą to było ogromne przeżycie duchowe, Twoje homilie zawsze skłaniały do refleksji i można było ich słuchać godzinami… Pamiętam początki naszej parafii - ogniska, zabawy. Jednoczyłeś ludzi, zależało Ci bardzo na swoich owieczkach. Nikogo nie opuściłeś w modlitwie i modliłeś się gorliwie wypraszając łaski dla Parafian. Dbałeś o każdy detal, cały czas na obrotach! Ty nigdy nie odpoczywałeś, od Odpust do Odpustu to był Twój wyznacznik roku... aż przyszła choroba, z którą przegrałeś. Widać, że taka była wola Boga, a z nią się nie dyskutuje. Wspomnienia o Tobie wydostają się z moich oczu i spływają po policzkach. Żegnaj Proboszczu!!
Reklama
Bartek (organista): Moja praktyczna gra na organach zaczęła się właśnie u księdza Bogdana, który ciepło przyjął mnie w swe progi. Dzięki niemu jeszcze bardziej rozwinąłem swoją wiarę. Posługa, jaką jest gra na organach u księdza Bogdana była (i nadal jest) jak rekolekcje, z których można dużo wynieść (jeśli się tylko chce). Ksiądz Bogdan był księdzem z powołania. Będzie mi go bardzo brakować. Mam nadzieję, że jest w Niebie, i że mi też uda się Tam dojść i się z nim zobaczyć