Reklama

Niedziela Wrocławska

Droga do Boga (szlakiem św. Jakuba)

Jakub Pigóra w drodze do grobu św. Jakuba

Jakub Pigóra

Jakub Pigóra w drodze do grobu św. Jakuba

Dziś obchodzimy święto św. Jakuba Apostoła. Uczeń Pana Jezusa często kojarzy się z hiszpańskim Santiago. Tam, do grobu tego świętego przybywa wielu pielgrzymów, którzy pokonują mniejszą lub większą drogę. Szlaki św. Jakuba prowadzą z różnych miejsc. W wielu przypadkach prowadzą nie tylko do grobu św. Jakuba, ale przede wszystkim do Boga.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

W naszej rozmowie z Jakubem Pigórą z Sobótki, miłośnikiem Camino i twórcą strony mypielgrzymi.com, porozmawiamy o historii Camino, działaniu Pana Boga na trasie pielgrzymki oraz o polskich trasach do Santiago.

ks. Łukasz Romańczuk: Czym jest Camino?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Jakub Pigóra: Camino de Santiago to jeden z trzech najważniejszych szlaków pielgrzymkowych. Od średniowiecza chrześcijanie pielgrzymowali do dwóch miejsc świętych: Jerozolimy i Rzymu. W momencie, kiedy Jerozolima dostała się pod panowanie muzułmańskie, chrześcijanie przenieśli ruch pielgrzymkowy właśnie do Hiszpanii. Między XI a XIII wiekiem było to główne miejsce pielgrzymkowe chrześcijan, bo do Santiago docierało ok. 5 mln. ludzi rocznie. Mimo, że teraz może się nam wydawać, że ten ruch pielgrzymkowy jest ogromny, to tak naprawdę jeszcze dużo nam brakuje do tych średniowiecznych liczb. Santiago jest ważnym miejscem również dlatego, że tam został złożony Apostoł św. Jakub Większy.

ks. Łukasz Romańczuk: A jaką rolę w rozkwicie pielgrzymek do grobu św. Jakuba, pełnił św. Jan Paweł II?

Jakub Pigóra: Podczas swojej pielgrzymki do Santiago w 1982 roku, papież Jan Paweł II wezwał do pielgrzymowania ludzi młodych, do których skierował tzw. Akt europejski. Po tej pielgrzymce, obecni tam m.in. młodzi Hiszpanie, Portugalczycy, Francuzi i Polacy zaczęli odnawiać i oznaczać szlaki św. Jakuba. Warto dodać, że szlak św. Jakuba nie był kiedyś oznakowany, tak jak dziś, żółtą strzałką i muszelką na granatowym tle, ale był umowną drogą do Santiago de Compostela, którą ludzie z różnych krańców Europy wędrowali do grobu Apostoła. Dzisiaj mamy na terenie Europy prawie 100 tys. km oznakowanego szlaku Camino. Stało się za sprawą św. Jana Pawła II i nie jest tylko opinia Polaków, ale także ludzi zajmujących się Camino w Zachodniej Europie. Te słowa papieża były taką iskierką, która pobudziła do działania.

Reklama

ks. Łukasz Romańczuk: Szlak do Santiago de Compostela oznaczony jest żółtą strzałką i muszelką na granatowym tle. Dlaczego wybrano takie oznakowanie szlaków?

Jakub Pigóra: Podczas hiszpańskiej pielgrzymki papieża Jana Pawła II w 1982 roku, obecny był jeden z proboszczów hiszpańskich z parafii Santa Maria la Real w O'Cebreiro. Kiedy usłyszał on papieskie wezwanie do odnawiania szlaków uznał, że te słowa są skierowane do niego. Każdego dnia przychodziło do niego wielu pielgrzymów pytając o drogę z O'Cebreiro do Santiago. Postanowił, że ten szlak pielgrzymom oznakuje. Było to pierwsze znakowanie szlaku w terenie. Warto tu dodać, że O'Cebreiro to miejscowość na wysokości 1200 n.p.m, więc jest to miejsce odludne. W latach 80-tych,w okolicach miasta kładziono asfalt. Miejscowy proboszcz poszedł na budowę i poprosił o wiadro farby, którą oznakowywano drogę. Drogowcy dali mu wiadro żółtej farby i on malując strzałki oznakował całą trasę. I później, gdy pielgrzymi pytali o trasę, miejscowi wskazywali, aby „iść za żółtą strzałką”. Stąd też żółta strzałka pozostała jako symbol wskazywania drogi do grobu św. Jakuba.

Z kolei mówiąc o muszelce, jako symbolu Camino, musimy wrócić do średniowiecza. Wtedy to pielgrzymki do Santiago zadawano jako pokutę. Zaczynały się one także w Polsce, a udział brały w nich osoby bardziej zamożne. Zadana pokuta to jedno, ale później należało jakoś udowodnić dojście do celu. Z racji tego, że Santiago leży w północnej Hiszpanii, prawie nad oceanem i występuje tam muszla przegrzebka, stała się ona dowodem odbycia pielgrzymki, a później jej symbolem. Również i dzisiaj pielgrzymi zabierają tę muszlę ze sobą,jako symbol, że są pielgrzymami. Ponadto w katedrze w Santiago można otrzymać certyfikat, który zawiera informacje o odbytej pielgrzymce.

ks. Łukasz Romańczuk: Czyli samo pokazanie muszelki nie wystarczało jako dowód odbycia pielgrzymki?

Reklama

Jakub Pigóra: W momencie kiedy ruch pielgrzymkowy się zwiększył, niektórzy pielgrzymi zaczęli oszukiwać. Handel muszlami zaczął kwitnąć między innymi we Francji w Les Pouillés. Z perspektywy pątników z Polski, miejscowość ta mieściła się w połowie drogi. Kiedy dochodzili do tego miejsca, przez miesiąc lub dwa balowali, potem kupowali na targu muszlę i wracali, mówiąc, że odbyli pielgrzymkę. Wtedy to lokalny biskup powiedział, że nie może tak dalej być i wydał rozporządzenie, aby w katedrze wydawano specjalne certyfikaty o odbyciu pielgrzymki. Certyfikat ten zwany „Compostela” jest normalnym dokumentem kościelnym. Każdy z pielgrzymów odbywający pielgrzymkę pieszo, konno lub rowerem, po dojściu do celu jest wpisywany do księgi katedralnej. Jest to prowadzone bardzo dokładnie. Dzięki temu wiadomo ilu pielgrzymów przyszło danego dnia, jaka jest jego miejscowość rodzinna, skąd wyszedł, ile dni szedł i kiedy doszedł.

ks. Łukasz Romańczuk: Czy ta dokładna ewidencja pielgrzymów prowadzona przez katedrę w Santiago ma dla was, osób zajmujących się Camino, jakieś znaczenie?

Jakub Pigóra: Jest to cenna wskazówka dla nas, osób zajmujących się Camino. Dzięki temu mamy obraz czy zainteresowanie pielgrzymkami rośnie czy maleje, jaki jest udział młodych ludzi. Te statystyki są bardzo ciekawe.

ks. Łukasz Romańczuk: W tym roku, ze względu na Covid-19, statystyki mogą być niemiarodajne. Ale jak to wyglądało w latach ubiegłych?

Jakub Pigóra: Od ponad dwudziestu lat każdy rok był rekordowy. Ruch pielgrzymkowy zawsze wzrasta w latach świętych, gdy odpust św. Jakuba, przypadający na 25 lipca, przypada w niedzielę. Najbliższy rok święty już za rok. I ta sytuacja pandemii jest bardzo problematyczna, nie tylko dla katedry w Santiago, ale dla schronisk, miejsc na szlaku, które się utrzymują z ruchu pielgrzymkowego, bo nie wiemy, co się jeszcze wydarzy. W ubiegłym roku było około 400 tys. pielgrzymów, ale warto zaznaczyć, że mowa tutaj o pielgrzymach, którzy otrzymują „Compostelę”. Statystyka ta nie obejmuje pielgrzymów przybywających autokarami, samochodami, samolotami.

Reklama

ks. Łukasz Romańczuk: A jakie minimum należy spełnić, aby otrzymać „Compostelę”?

Jakub Pigóra: Należy przejść minimum 100 km, a rowerem i konno minimum 200 km. Jest bardzo dużo pielgrzymów, którzy idą cały szlak francuski, czyli około 800 km czy portugalski, czy z innych miejsc Europy. Jadąc rowerem z Sobótki do Santiago z Sobótki spotykałem wielu pielgrzymów w różnych miejscach. Codziennie do Santiago,z różnych zakątków Europy dochodzi mnóstwo pielgrzymów. Także teraz w dobie pandemii.

Znajomy, który szedł z Polski stał w kolejce po Compostelę i był dumny, że za chwilę powie, że wyszedł z Krakowa. Wolontariusz zapytał ile kilometrów przeszedł, a on odpowiedział, że 3500 km, a wolontariusz bez mrugnięcia okiem powiedział: „Wczoraj był pan, który z Pekinu przyszedł ponad 8000 km".

ks. Łukasz Romańczuk: Dziś mówimy o przejściu kilku tysięcy kilometrów. Ale patrząc z perspektywy średniowiecznych pielgrzymów, jakie trudności napotykali oni na swojej drodze pielgrzymkowej?

Jakub Pigóra: Mieli oni o wiele trudniej niż my dzisiaj. Gorsze warunki, wyższe koszty oraz czyhające niebezpieczeństwa. Dziś Europa jest bardziej rozwinięta. Mamy więcej miejsc noclegowych, więcej możliwości uzyskania pomocy, kraje są bezpieczne. Nikt nas raczej nie napadnie. Jakub Sobieski pielgrzymując z Polski szedł 2 lata. Musiał dojść do Santiago i wrócić. Dokumentował on swoją pielgrzymkę i w momencie gdy się gdzieś zatrzymywał, to spędzał tam około tygodnia. Faktem jest, że sama pielgrzymka stanowiła ogromny wycinek z życia i jednocześnie je kształtowała.

Reklama

Dzisiaj bywa różnie. Ktoś jedzie na pielgrzymkę na dwa tygodnie i traktuje ją jak kolejny urlop i nic z tego nie zostaje.

ks. Łukasz Romańczuk: A jak się przygotować na pielgrzymkę duchowo i fizycznie?

Jakub Pigóra: Nie wydaje mi się, aby fizyczne przygotowanie było bardzo istotne. Często jest tak, że osoba nieprzygotowana fizycznie, ale mająca wszystko uporządkowane w głowie, lepiej sobie poradzi niż jakiś sportowiec, który jest roszczeniowo nastawiony do otoczenia. Dlatego moim zdaniem kluczowym jest przygotowanie duchowe i mentalne. Aby po prostu wiedzieć po co się idzie. Jeżeli ktoś ma konkretną intencje pielgrzymki, to wtedy cel jest jasny i te wszystkie trudności łatwiej jest przezwyciężyć, a samo przygotowanie fizyczne ułatwia drogę, jednak nie jest to najważniejsza sprawa. Niezależnie od tego, czy pielgrzymka jest miesięczna czy trzydniowa, warto mieć intencję, w której się idzie.

ks. Łukasz Romańczuk: Czyli pielgrzymkę na Camino można traktować jako rekolekcje w drodze?

Jakub Pigóra: Tak. Na każdej pielgrzymce organizowanej przez nas jest kapłan i to jest taka forma rekolekcji w drodze. Wygląda to inaczej niż na przykład pielgrzymka jasnogórska, ponieważ nie ma w ciągu niej bezpośredniego dostępu do księdza. Chyba, że po drodze podejmie się rozmowę, poprosi o spowiedź albo weźmie udział w zaplanowanej na dany dzień Eucharystii. Większość czasu idzie się indywidualnie, swoim tempem. Można powiedzieć, że każdy „bierze” tyle ile potrzebuje. Duchowość tej pielgrzymki polega na dużej swobodzie. Dzięki temu, wielu ludzi będących z dala od Kościoła decyduje się na tą pielgrzymkę. W każdej grupie, która z nami udaje się na Camino są osoby niewierzące.

ks. Łukasz Romańczuk: I jak wygląda ich pielgrzymowanie?

Jakub Pigóra: Są osoby, które po trzydziestu latach się wyspowiadały, mimo że pierwotnie nie miały takiego założenia. Ich celem było spełnienie marzeń, wycieczka, trekking, a dzięki te pielgrzymce odnaleźli na nowo Pana Boga. Widzę to po sobie. Moje nawrócenie nastąpiło po Camino. Byłem daleko od Kościoła, ale moja żona była blisko, modliła się za mnie i zaproponowała, abyśmy poszli do Santiago. Pierwszy raz usłyszałem, że coś takiego jest i zacząłem szukać informacji. Później wszystko potoczyło się tak naturalnie. Camino to dobre miejsce dla osób, które są sceptycznie nastawione do wiary. Może to być dla nich dobry krok do Pana Boga.

Reklama

Ks. Łukasz Romańczuk: W którym roku pierwszy raz poszliście na Camino?

Jakub Pigóra: W 2008 roku.

ks. Łukasz Romańczuk: Jak to się stało, że Pańska żona zaproponowała taką pielgrzymkę? I jaka była pana reakcja na taką propozycję?

Jakub Pigóra: Żona czytała książkę Paulo Coelho „Pielgrzym”. Zafascynowana nią, dała mi ją do przeczytania. Dziś, gdy z perspektywy lat myślę o tej książce, to przychodzi mi taka refleksja, że nie ma ona nic wspólnego z rzeczywistością. Jest to zły wybór, jak na pierwszą lekturę o Camino. Wiedziałem, że moja żona chce iść na szlak św. Jakuba, więc zacząłem szukać informacji w Internecie. Zawsze lubiłem podróżować, chodzić, jeździć na rowerze, a gdy dowiedziałem się, dodatkowo można spać schroniskach, spodobało mi się jeszcze bardziej. Nie myślałem o tym jak o pielgrzymce, ale o wyprawie. Nasza chęć pójścia na Camino była mocna. Od kilku lat mieszkaliśmy w Anglii, mieliśmy stałą pracę, gdzie dobrze zarabialiśmy, mieliśmy dom, samochód. Wszystko było ułożone i nagle to Camino. Nie mogliśmy sobie pozwolić, aby iść na Camino. Mieliśmy problem z urlopem, a poza tym od razu pomyśleliśmy, że jeśli chcemy iść na Camino to musimy przejść cały szlak francuski. Nie braliśmy pod uwagę innej opcji, a to wymagało co najmniej ponad miesiąca wolnego, ponieważ ta trasa ma około 850 km. I gdy Ewa, moja żona powiedziała mi o Camino w marcu lub kwietniu, tak już w sierpniu byliśmy na trasie. Sprzedaliśmy samochód, oboje rzuciliśmy pracę, zrezygnowaliśmy z wynajmu domu, meble i cały nasz dobytek spakowaliśmy w busa i przewieźliśmy do mojego brata, który mieszkał wtedy w Anglii. Poszliśmy na Camino, a gdy z niego wróciliśmy, wszystko się obróciło o 180 stopni. Zrezygnowaliśmy z wcześniejszych planów. Wróciliśmy do Polski. Ewa modliła się w intencji dzieci, a niedługo później urodził się Piotruś nasz pierwszy syn, a ja wróciłem do Kościoła.

Reklama

ks. Łukasz Romańczuk: A czy dostrzega Pan moment z trasy na Camino, w którym nastąpiła zmiana?

Jakub Pigóra: To następowało stopniowo. Często ludziom wydaje się, że jak dojdą do Santiago, staną na placu Obradorio, coś „kliknie” i wszystko się zmieni. To nie tak. Dlaczego? Najczęściej, gdy pielgrzymi dochodzą do celu to czują rozczarowanie, ponieważ nic tam się nie dzieje. To jest tylko miejsce. To, co miało się zadziać, stało się w drodze. Często ludzie tego nie widzą, nie czują, ale ta zmiana już nastąpiła. I w momencie, gdy wrócą do domu, zobaczy ich rodzina i znajomi, to będą już wiedzieli, że ta zmiana w nich nastąpiła. Dzieje się to poprzez spotkanych ludzi, modlitwę, Eucharystię i mnie bardzo to zmieniło.

Miałem to szczęście, że szedłem z żoną, która jest bardzo wierząca i chciała codziennie być na Mszy Świętej. Ja byłem przeciwny. Chciałem robić coś zupełnie innego w tym czasie. Gdy przeszliśmy kilkadziesiąt kilometrów w upale do schroniska, ja chciałem usiąść, wypić zimne piwo i odpocząć, a żona wyprać rzeczy i iść do kościoła. A że chcieliśmy ten czas spędzić razem, to najczęściej było tak, że gdy udało nam się znaleźć kościół, bo ja codziennie pomagałem Ewie znaleźć kościół, to siłą rzeczy uczestniczyłem we Mszy razem z nią. Często spaliśmy w klasztorach. I tam odbywały się Eucharystie czy modlitwy. To wszystko wywierało na mnie ogromne wrażenie. Śpiew zakonników, modlitwy w średniowiecznych wnętrzach, romańskie kościoły, gdy o tym myślę, to do tej pory mam gęsią skórkę.

Reklama

Ks. Łukasz Romańczuk: A nie mieliście trudności, aby modlić się w obcym dla was języku?

Jakub Pigóra: Modlitwy były w języku hiszpańskim, ale dla ludzi, którzy się modlą do Boga, język nie ma szczególnego znaczenia, zwłaszcza śpiew. Ja do tej pory lubię słuchać śpiewu i lubię uczestniczyć w Eucharystii, w której jest śpiew, gdzie piękno liturgii jest wyeksponowane. I to jest ważne dla ludzi, którzy nie byli w kościele od urodzenia, bo to jest coś co ich zachwyca i po jakimś czasie zaczynają poszukiwać.

ks. Łukasz Romańczuk: A jaki był skutek poszukiwań Mszy? Było to łatwe zadanie?

Jakub Pigóra: Nie było to łatwe. Zdarzyło się, że dwukrotnie w niedzielę nie udało się nam znaleźć kościoła, gdzie odprawiana byłaby Msza. Gdy byliśmy w większym mieście, było łatwiej. Generalnie w Hiszpanii, z biegiem lat zauważam, że jest coraz trudniej. Z roku na rok, z miesiąca na miesiąc jest coraz mniej kapłanów, coraz mniej kościołów otwartych, w których jeszcze kilka lat temu Mszę były, albo są one nie co tydzień, ale raz na 2 tygodnie, lub miesiąc. Z tego też powodu ludzie wierzący wybierają pielgrzymki z nami, bo jest tam obecny ksiądz, który idzie z nami, jest codziennie Eucharystia. Nie zawsze w kościele, ale jest.

ks. Łukasz Romańczuk: A jak to się stało, że zaczął pan zajmować się pielgrzymkami jakubowymi?

Jakub Pigóra: Gdy doszliśmy do Santiago i zobaczyłem piękną katedrę, byłem pod wrażeniem przebytego dystansu. Idąc przez miesiąc spotyka się różnych ludzi, odwiedza różne miejsca i później, gdy człowiek wraca do domu, to przerabia to miesiącami. Ja już wtedy św. Jakubowi złożyłem obietnice, że nie wiem jak, ale moje miasto połączę z Camino. Nie wiedziałem nawet, jakie to Camino jest, nie wiedziałem, że jest ono w Polsce. Jak wróciliśmy do Polski, zacząłem szukać, pisać maile do różnych ludzi i okazało się, że jest taka grupka ludzi, która próbuje coś z tym zrobić. Powstawał wtedy szlak Via Regia, który prowadzi od granicy z Ukrainą w Korczowej do Zgorzelca. I tak krok za krokiem udało się oznaczyć ten szlak i dołączyć do tej sieci szlaków. Bo Camino to nie jeden, dwa, ale sieć szlaków, które się ze sobą łączą. Gdy idziemy szlakiem francuskim, w okolicach Cebreiro, niemalże tą samą ścieżką, którą my teraz idziemy szli pielgrzymi 1200 lat temu. Dziś ludzie wydeptują te same kamienie. Tu jest inaczej.

Reklama

Tak licznie ludzie nie pielgrzymowali do Santiago z Sobótki. Jeśli w ogóle pielgrzymowali. Ktoś pielgrzymował, kult w Polsce występował, było znane miejsce pielgrzymowania Santiago de Compostela i ci ludzie, których było stać, pielgrzymowali, ale często było tak, że powstawały kościoły pw. św. Jakuba i tutaj się do niego modlono. Pielgrzymowano do tych kościołów, albo innych sanktuariów, które były po drodze. Zatrzymywano się w miejscach, gdzie był kościół św. Jakuba, bo ten patron był kojarzony z pielgrzymowaniem.

ks. Łukasz Romańczuk: W herbie Sobótki znajduje się św. Jakub. Oznacza to, że Sobótka mogła być miejscem do którego pielgrzymowano?

Jakub Pigóra: Tych informacji trzeba by było poszukać w księgach parafialnych. Ale warto zauważyć, że kościoły św. Jakuba były zawsze kościołami stacyjnymi. Spójrzmy sobie na mapę Polski i zobaczmy, jak są rozrzucone te kościoły. Szczególnie to widać u nas na południu Polski. Są one między sobą w odległości 20-30 km. Trasa z Sobótki do kościoła w Ujowie, który jest w połowie Szlaku Ślężańskiego liczy dokładnie 26 km, kolejny powinien być w Środzie Śląskiej. Tam teraz nie ma kościoła, ale nie wiem czy któryś z tamtejszych kościołów nie posiadał wezwania św. Jakub, tylko z czasem został zmieniony.

Reklama

ks. Łukasz Romańczuk: A czym wyróżniały się parafie św. Jakuba?

Jakub Pigóra: Podobno standardem był przykościelny szpital dla pielgrzymów. Czytałem kiedyś, że przy kościele w Sobótce był szpital dla pielgrzymów. Przychodzili oni do niego i mogli opatrzyć sobie rany. Na kilka dni zostawali, aby się podleczyć. I było tutaj zawsze około 5 miejsc dla pielgrzymów. Te pielgrzymki nie były częste, ale nawet jak się pielgrzym pojawił raz w roku, to i tak czekało na niego łóżko i pomoc była udzielana.

ks. Łukasz Romańczuk: Czyli można stwierdzić, że szlaki św. Jakuba mogą zostać odnowione po lokalizacji kościołów pod jego wezwaniem?

Jakub Pigóra: Szlaki Polsce odnawiane są zgodnie z zarysem historycznym. Pierwsze na co się patrzy to wezwanie kościoła. Wystarczy popatrzeć na mapę i już można wyznaczyć szlak. Wiadomo, że sam szlak nie będzie miał takiego przebiegu jak kilkaset lat temu, bo te drogi się zmieniały i ten nasz Szlak Ślężański nie jest taki jak kiedyś. Dawniej pielgrzymowano w innych miejscach, mógłbym nawet pokazać którędy, bo są tam między polami wydeptane wąwozy. Dziś są one zarośnięte, drogi ze sobą się nie łączą. Korzystamy z tych dróg i ścieżek, które obecnie są dostępne i wyznaczamy szlak między kościołami św. Jakuba.

ks. Łukasz Romańczuk: A od kiedy trwa odrodzenie Szlaku Ślężańskiego? 

Jakub Pigóra: Ślężański Szlak po raz pierwszy oznakowałem w 2009 roku. Teraz prowadziłem publiczną zbiórkę na oznakowanie szlaku. Z zebranych funduszy zostały zrobione tabliczki. Kupiliśmy mocowania i farby. Cały szlak jest już oznaczony. Postawione będą tablice w Sobótce i Ujowie, a na Ślęży tablica zostanie wymieniona.

Reklama

ks. Łukasz Romańczuk: A gdzie rozpoczyna się Ślężański Szlak?

Jakub Pigóra: Rozpoczyna się na Ślęży. Dawniej pielgrzymi nie wdrapywali się na górę. Została ona wybrana jako początek szlaku, ponieważ odwiedza ją dużo turystów. Ma ich to zachęcić do pójścia na szlak. Jest tam też tablica informacyjna, dzięki której można się czegoś więcej na ten temat dowiedzieć. I mamy nadzieję, że przybywający na Ślężę zainteresują się i następnym razem pójdą na Ślężański Szlak.

ks. Łukasz Romańczuk: Czy odnowienie Ślężańskiego Szlaku ma być zachętą, aby z Ślęży iść do Santiago?

Jakub Pigóra: To nie jest tak, że my teraz byśmy chcieli, aby każdy pielgrzym z Sobótki szedł do Santiago. Ślężański Szlak jest dobry jako pierwszy krok na drodze. Jest to szlak na dwa dni. Można go przejść przez weekend i poczuć jak to Camino wygląda, z czym to się je i wybrać się później na dłuższą trasę. Dziś w święto św. Jakuba, szlak jest już w pełni oznakowany. Jest to więc idealna okazja, aby go przejść. W tym czasie będziemy chcieli wydać certyfikat przejścia szlaku dla osób które cały szlak przejdą w weekend. Można go przejść w jeden dzień, gdyż liczy on 50 km.

ks. Łukasz Romańczuk: Gdyby ktoś chciał udać się do Santiago. Co powinien zrobić?

Jakub Pigóra: Można wyjechać z nami na wyjazd zorganizowany. Na stronie mypielgrzymi.com znajdują się wszystkie informacje. Można też spróbować taki wyjazd zorganizować samodzielnie. Na FB prowadzimy stronę i grupę. Ta społeczność jest ze sobą tak zżyta, że po zadaniu pytania, bardzo szybko można otrzymać odpowiedź. Na FB Camino Polska też są wszystkie informacje. Warto poczytać o Camino i przejść się polskimi szlakami, aby spróbować jak się idzie.

Podziel się:

Oceń:

+3 -2
2020-07-25 12:06

Wybrane dla Ciebie

Watykan: Polak nuncjuszem w Angoli

2024-07-01 21:10

Archidiecezja Przemyska

Ojciec Święty mianował Księdza Prałata Kryspina Dubiela, Radcę Nuncjatury, Nuncjuszem Apostolskim w Angoli, wynosząc go jednocześnie do stolicy tytularnej Vannidy, z godnością arcybiskupa – poinformowało Biuro Prasowe Stolicy Apostolskiej.

Więcej ...

Caritas Polska ruszyła z kolejną pomocą dla Strefy Gazy

2024-07-02 14:27

Adobe Stock

Prawie 1,5 miliona złotych trafi do mieszkańców Strefy Gazy. Pieniądze będą przekazane w trzech formach pomocy: gotówkowej, psychospołecznej oraz podstawowej opieki medycznej. Wsparcie w formie gotówki trafi do 1000 rodzin. Każda z nich otrzyma jednorazową zapomogę, w wysokości 860 zł.

Więcej ...

Apel do prezydenta ws. o. Maksymiliana Kolbego i rodziny Ulmów

2024-07-02 16:48

Karol Porwich/Niedziela

Z zażenowaniem i prawdziwym zaskoczeniem przyjęliśmy sekwencję wydarzeń związanych z usunięciem ze stałej wystawy w Muzeum II wojny światowej w Gdańsku obiektów upamiętniających św. Maksymiliana Marię Kolbego, Błogosławioną rodzinę Ulmów oraz rotmistrza Witolda Pileckiego.

Więcej ...

Reklama

Najpopularniejsze

Skwarzyński: od czasu zatrzymania księdza, jego kondycja...

Wiadomości

Skwarzyński: od czasu zatrzymania księdza, jego kondycja...

Zmiany kapłanów 2024 r.

Kościół

Zmiany kapłanów 2024 r.

Matka Boża Licheńska - Bolesna Królowa Polski

Wiara

Matka Boża Licheńska - Bolesna Królowa Polski

Czemu bojaźliwi jesteście, małej wiary?

Wiara

Czemu bojaźliwi jesteście, małej wiary?

Zmarł ks. Paweł Pilśniak, kapłan wyświęcony rok temu

Kościół

Zmarł ks. Paweł Pilśniak, kapłan wyświęcony rok temu

Zmarł ks. Mirosław Rapcia. Znane są szczegóły...

Niedziela Częstochowska

Zmarł ks. Mirosław Rapcia. Znane są szczegóły...

Tygodnik

Kościół

Tygodnik "Sieci" ujawnia wstrząsające listy ks....

Nowenna do Przenajdroższej Krwi Chrystusa

Wiara

Nowenna do Przenajdroższej Krwi Chrystusa

Oświadczenie rzecznika KEP: ks. Marcin Iżycki zawieszony...

Kościół

Oświadczenie rzecznika KEP: ks. Marcin Iżycki zawieszony...