Ruszamy. Wargi automatycznie sklejają się, wyśpiewując godzinki. Myśli jeszcze smacznie śpią. Budzi się słońce. Pierwsze promienie zaczynają podglądać nas przez chmury. Mają jeszcze chwilę, bo większość patrzy pod nogi. Ja też. Ziemia jest twarda, zmęczona i sucha. Jakby od wczoraj przybyło jej zmarszczek
Niektórzy popijają kawę z blaszanych kubków. Receptory adenozyny robią swoje. Powoli się budzimy. Ktoś wcisnął mi w rękę bułkę. Nie wypada pytać z czym. Sprawdzam ukradkiem. O nie... kiełbasa. Pierwsze kęsy chleba zaczynają dodawać sił. Kiedy ostatnio jadłam śniadanie na powietrzu? Niepamiętne czasy. Echo donosi, że grupy idące na czele pielgrzymki są już w pełni sił. Po polach niosą się słowa "Każdy wschód słońca Ciebie zapowiada, nie pozwól nam przespać poranka". Za nami znajomy turkot. To Orzech i jego Melex. Te powtarzalne poranki w grupie 12 mają w sobie coś pięknego.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Gdy Orzech skończył poranne nauczanie, niebo zaczął kolorować ciemny gradient. Najpierw po kropli, później rzęsiście, niebo zaczęło płakać z całych sił.
Nie znoszę deszczu.
Szliśmy w ulewie do samego postoju. Na przystanku przestało padać. Najbardziej nie lubię tego nieprzyjemnego chłodu, który towarzyszy wysychaniu. Potrzebuję tylko zmienić skarpetki na suche i wszystko będzie dobrze. Zdejmuję mokrą parę, można z nich wycisnąć co najmniej pół szklanki wody. Stopy wyglądają jak suszone śliwki. Przebrałam się. Akcja suszenie zakończona.
Deszcz omijał nas przez całą pielgrzymkę, mimo prognoz. Czy to przypadek, że zaczyna nas łapać im bliżej Jasnej Góry? Zdałam sobie sprawę, że nadchodzi czas oczyszczenia. Duch Święty po tych 7 dniach zaczyna się skraplać. Nawadniać nasze wysuszone, pomarszczone serca. To był dla wielu dzień spowiedzi świętej.
Siostra Maria Czepiel, elżbietanka, podczas jednej z konferencji przytoczyła przykład Herkulesa, który musiał wyczyścić stajnię Augiasza z gnoju. Mógł to zrobić własnymi rękami, ale postanowił skierować na stajnię nurty rzeki Alfejos. W ten sposób oczyścił ją w ciągu jednej doby. My też możemy męczyć się ze swoim brudnym wnętrzem przez długi czas, albo przepuścić przez siebie źródło Ducha Świętego, oczyszczające źródło wody żywej.
Reklama
Nie znoszę deszczu, chociaż powietrze po nim jest cudownie lekkie. Moment oczyszczenia bywa trudny, nieprzyjemny, jednak chwile po są bezcenne.
Idąc w deszczu myślałam, że ten dzień będzie do końca pochmurny. Permanentne niewyspanie, kanapka z kiełbasą, a nie z żółtym serem i do tego przemoczone ubranie. Duch Święty pokazał mi jednak, że czasem trzeba wypić kubek gorzkiej herbaty, bo słodycz czuć dopiero na dnie.