Renata Czerwińska: Co czeka uczestników Diecezjalnego Dnia Młodzieży?
Ks. Mateusz Bartkowski: Spotkanie odbędzie się 20 września w Toruniu w sanktuarium Miłosierdzia Bożego pod hasłem: „Witaj w domu!”. Ma ono na celu integrację młodzieży z całej diecezji. Wiemy, że przyjadą młodzi z różnych grup i wspólnot, ale nie tylko. Chcemy przez to wydarzenie głosić im Boga, który jest piękny, który jest bliski, który zawsze na nich czeka, jak w domu, który jest także domownikiem ich życia. Na młodych czeka wiele atrakcji, różne strefy, jak: organisty, liturgiczna, strefa zakrystii, strefa duchowości, strefa kreatywna. Każda z nich ma na celu doświadczenie bliskości – z liturgią, ze sztuką, bliskości z samymi sobą. Czeka nas także Msza św., a na zakończenie koncert zespołu muzycznego i potańcówka, otwarta dla parafian.
Latem odbyły się Diecezjalne Dni Młodzieży w Hartowcu, w listopadzie czeka nas Światowy Dzień Młodzieży w diecezji. Dlaczego warto organizować takie spotkania?
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
Latem było spotkanie w Hartowcu – to właściwie rekolekcje, które młodzi przeżywają w sposób wyjątkowy w pięknych okolicznościach przyrody. Kilkudniowy pobyt daje duże możliwości integracji, ale także otwiera ich na słuchanie Słowa Bożego, doświadczenie ogromnej radości, wspólnoty. W listopadzie, w uroczystość Chrystusa Króla, czeka nas kolejne wydarzenie. Takie spotkania warto robić i warto na nie przyjeżdżać z młodzieżą. Przygotowujemy je w zespole księży i świeckich i dokładamy wszelkich starań, by były atrakcyjne dla młodych. Apeluję tutaj do opiekunów wspólnot, księży i katechetów, dlatego, że te spotkania bardzo przybliżają uczestników do Pana i pokazują piękny obraz Kościoła. Są bardzo mocnym doświadczeniem. Czasem takie spotkanie, choćby trwało jeden dzień, może bardziej zbliżyć młodych do Boga niż praktyki, które wypełniają, ale ich nie rozumieją.
Gdzież może się spotkać poza takimi wydarzeniami, w ciągu roku?
W naszej diecezji jest wiele wspólnot młodzieżowych, grup lub scholi, do których można dołączyć, znaleźć swoje miejsce w Kościele. Myślę np. o scholi młodzieżowej i służbie liturgicznej z Lubawy, którzy wzięli się za remont swoich salek. Chcą sobie przygotować piękną przestrzeń spotkania. To bardzo ważne, żeby młodzież miała swoje miejsce w parafii, swoją salkę. Wtedy czują się tam naprawdę jak w domu i bardzo chętnie chcą tam przychodzić nawet poza spotkaniami wspólnoty. W Chełmży jest KSM, w Grudziądzu wspólnota Sursum Corda i także KSM, w Działdowie czy Brodnicy działają wspólnoty młodzieżowe i grupy, w Toruniu jest ok. 10 różnych grup. Nie trzeba być wielka parafią, żeby założyć wspólnotę – w Kruszynach działa Ruch Światło-Życie, w Gostkowie wspólnota Dabar, w Świerczynkach Wspólnota Trzeciego Dnia. Na mapie diecezji znajdziemy ich bardzo dużo.
Jacy są młodzi?
Młodzież, którą teraz spotykamy w Kościele, jest różna. Są tacy, którzy do kościoła chodzili zawsze, a są tacy, którzy właśnie dzięki wspólnotom i grupom młodzieżowym odnajdują na nowo swoje miejsce w Kościele. Widzę to po swojej wspólnocie młodzieżowej, gdzie co któreś spotkanie przychodzą nowi członkowie, zaproszeni tak naprawdę przez swoich rówieśników. I zostają, chcą być w takim młodym Kościele ze swoimi rówieśnikami, bardzo chętnie słuchają Ewangelii, poznają Jezusa i włączają się w życie parafii. To bardzo budujące i piękne. Są chętni, by podejmować różne inicjatywy, koncerty, przedstawienia, chcą wspólnie wyjeżdżać, chcą się modlić w różnych intencjach. Kiedy zbieraliśmy pieniądze na remont salki, bardzo chętnie piekli ciasto, przygotowywali stoły. Widać było, że bardzo im zależy na tym, żeby mieli swoją przestrzeń i że w taki sposób mogą się zaangażować i oddać swój czas. Kiedy przyjechały meble do salki, to przyszli prawie wszyscy, żeby je składać, sprzątać, zawieszać zasłony. To był jeden z najpiękniejszych dni dla naszej wspólnoty. Dlatego bardzo zachęcam księży, by śmiało się zabierali z młodzieżą za cokolwiek. Czasami nawet przy okazji remontu okazuje się, że można zrobić wiele fajnych spotkań. Oni chcą się angażować, kiedy tylko poczują, że komuś na nich bardzo zależy, że ktoś ma dla nich czas, jedną godzinę czy dwie w tygodniu, chce po prostu z nimi być, słuchać i mówić im o Jezusie. Oni są bardzo ciekawi tego, jaki był naprawdę, jak się zachowywał, co czuł, co myślał, na co się denerwował i kiedy, kogo i w jaki sposób kochał. Młodzi naprawdę chcą Go słuchać, są bardzo otwarci na doświadczenie wiary i na poznawanie Jezusa, którego później będą naśladować – bo nie da się poznać Jezusa i nie chcieć pójść za Nim.