Reklama

Rodzina

Ojcem być…

Ojcostwa najlepiej nauczymy się od własnego ojca, będąc poddanym jego wychowawczej „obróbce”, a i tak nie unikniemy wychowawczych błędów.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Mówisz „dziecko” i natychmiast dopowiadasz: „matka”. Ona je urodziła, wykarmiła, odchowała, nauczyła pacierza, pomagała w lekcjach, chodziła na wywiadówki, prała, wysłuchiwała zwierzeń, doradzała, kryła, gdy coś przeskrobało. A ojciec? On w tym czasie był w pracy, zarabiał na utrzymanie. Mama w każdej chwili była blisko, tata – daleko; choć codziennie po południu wracał do domu, to natychmiast po obiedzie ruszał do pracy na drugi etat, bo przecież trzeba było za coś żyć...

Żywiciel rodziny to za mało

Powyższy obraz to tylko nieznacznie przerysowany model tradycyjnej rodziny sprzed kilkudziesięciu lat. Sam też go doświadczyłem. Miałem ojca, ale jakbym go nie miał; troszczył się o nas, zapracowywał ponad siły, abyśmy jakoś związali koniec z końcem, nie uczestniczył jednak w naszym wychowaniu. Nie wysłuchiwał moich zwierzeń, nie doradzał, jak postąpić. To była domena mamy, której przypadło zadanie zarówno obdarzenia nas czułością, jak i konsekwentnego stawiania wymagań.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Nie oskarżam tu o nic mojego taty. Wręcz przeciwnie – doceniam wszystko, co mi dał i zapewnił, a przy tym rozumiem go i w jakiś sposób mu współczuję; sam stracił swojego tatę jako kilkulatek, więc skąd niby miał wiedzieć, że ojcostwo to coś znacznie więcej niż powołanie do życia, utrzymanie, wykształcenie i wypuszczenie dziecka w świat?

Potrzeba mistrza i przewodnika

Ojcostwa najlepiej nauczymy się od własnego ojca, patrząc na jego poświęcenie, podziwiając pracowitość i zaradność, ale też spędzając z nim dużo czasu, będąc poddanym jego wychowawczej „obróbce”. Od kogo jak nie od ojca nauczyć się, na czym polegają odpowiedzialność, wierność przyjętym wartościom, systematyczność, troskliwość? W moim przypadku rolę ojca w znacznym stopniu „sztukowała” mama, dając mi solidną szkołę odpowiedzialności za siebie, dyscypliny. Wiele znaczył też ogólny klimat panujący w naszej rodzinie, styl życia polegający na wzajemnym wspieraniu się, wspólnym zmaganiu z codziennością, byciu dla drugich. A potem spotkałem wielu ludzi, przy których pomocy powoli składałem w jeden obraz poszczególne elementy ojcowskiej układanki. Wiele z nich „wskoczyło” na swoje miejsce trochę za późno, za cenę wychowawczych błędów, ale i tak udało mi się uniknąć niejednej ślepej uliczki.

Reklama

Dać czas i uwagę...

Gdybym miał się cofnąć o 30 lat i jako świeżo upieczony małżonek zostać ojcem, wiele rzeczy zrobiłbym tak samo. Szybko dotarło do mnie, że w wychowaniu kluczową sprawą jest czas ofiarowany dziecku. Nigdy nie miałem go dużo; decyzja, że żona nie będzie pracowała zawodowo, lecz poprowadzi nasz dom (do dziś nie żałujemy, że ją podjęliśmy), oznaczała dla mnie pracę na dwa, trzy etaty. Mimo to świętością był wieczorny czas spędzany z dziećmi; rozmowa o tym, co przyniósł dzień, uważne wsłuchanie się i potraktowanie serio opowieści z piaskownicy, pożartowanie, poczytanie przed snem, poczekanie, aż zasną. Niedostatki z tygodnia nadrabialiśmy w weekendy, urządzając piesze i rowerowe wyprawy, chodząc do kina, planetarium czy grając w piłkę na orliku. Resztę niedoborów uzupełnialiśmy w wakacje: w górach, nad morzem, na kajakach.

Miłość i dyscyplina

Proste hasła okazują się niekiedy bardzo pomocne. Jedna mądra konferencja Piotra i śp. Marioli Wołochowiczów zwróciła moją uwagę na ścisły związek między okazywaniem dziecku miłości a stawianiem mu wymagań. Ustrzegła przed przyzwoleniem na „róbta, co chceta”, które tak naprawdę jest formą rodzicielskiej kapitulacji, a z drugiej strony – uczuliła, aby nie kochać dzieci „pod warunkiem”, że będą grzeczne, że będą się dobrze uczyć, że nie będą sprawiać kłopotów, że nie będą absorbujące. Nigdy nie stresowaliśmy naszych dzieci oczekiwaniami, że mają przynosić ze szkoły same szóstki; co najwyżej zachęcaliśmy, aby wykorzystywały swoje zdolności, bo talentów nie wolno marnować. Nie kierowaliśmy dzieci w stronę „kariery”, nie ustawialiśmy w „wyścigu szczurów” – nam chodziło o to, by zdobyły zawody pozwalające nie tylko się utrzymać, ale również czerpać satysfakcję z wykonywanej pracy.

Reklama

Pamiętam inne inspiracje z wysłuchanych konferencji i przeczytanych książek: o stawianiu dziecku granic, o karaniu nie przez okazywanie gniewu, lecz przez dopuszczanie, aby dziecko ponosiło konsekwencje swoich niedojrzałych, błędnych wyborów, o zatroszczeniu się, by życie rodzinne było „atrakcyjne i radosne”.

Wychowujemy nie dla siebie

Na szczęście nie przeżyłem szoku, kiedy dzieci zaczęły żyć własnym życiem. Rozumiałem, że już nie przybiegną z każdą tajemnicą, że coś zachowają tylko dla siebie, a jeśli dla kogoś drugiego, to nie będziemy to już my, rodzice. Normalna kolej rzeczy. My, na szczęście, przez te wszystkie lata zainwestowaliśmy w naszą małżeńską relację. Gniazdo opustoszało, ale nie czujemy się samotni. Jakiś czas temu z radością zaprosiliśmy na nasz „pokład” nowego członka załogi – zięcia.

Naśladowanie Boga

W pewnym wieku dziecko zaczyna odchodzić. Niekiedy stara się to podkreślić w sposób, który może zaboleć, bo dotykający dziedziny, która jest ważna dla rodziców. W naszym przypadku zabolało wyjątkowo mocno, gdy wyraziło się w utracie wiary, w rezygnacji z życia sakramentalnego.

To było – i jest – trudne doświadczenie, gdyż wiara w Boga, Jego miłość i Opatrzność jest osią naszego życia, tarczą zabezpieczającą przed każdą życiową zawieruchą, a także czymś, co odbiera destrukcyjną moc myśli o śmierci. Wierzymy w powołanie do wieczności; to nadaje sens każdej chwili naszego życia i jeśli coś chcieliśmy przekazać naszym dzieciom, to przede wszystkim silną wiarę, pragnienie przyjaźni z Bogiem, postawienia Go na pierwszym miejscu.

Doświadczyliśmy na tym poletku zdecydowanego synowskiego „nie”. Nauczyliśmy się je szanować. Nie pozwoliliśmy, aby w jakikolwiek sposób wpłynęło na nasz stosunek do naszego dziecka. Zrozumiałem, czego doświadcza Bóg, kiedy spotyka się z moim „nie” – z grzechem. Nie odwraca się od „buntownika”, nie „odgrywa”, nie pozostawia samemu sobie. Postanowiłem, że będę Go naśladować. Modlę się – sam i razem z żoną – za nasze dziecko i ufam, że prędzej czy później odnajdzie nić wiary – o wiele mocniejszą niż ta, która przerwała się w okolicach matury.

Reklama

Uczę się tolerancji tam, gdzie nie ma we mnie akceptacji, ale zarazem uczę się odwagi jasnego komunikowania, że z czymś się nie zgadzam, że to nie tak powinno być.

Przebaczyć samemu sobie

Gdybym mógł cofnąć czas, nie popełniłbym wielu błędów wychowawczych. Może znacznie później kupiłbym pierwszy smartfon, może ugryzłbym się w język przy niejednym cierpkim słowie, stonował podniesiony głos, zapanował nad emocjami, gdy w środku wszystko się „gotowało”. Na pewno nie zrobiłbym tego, za co kiedyś własne dziecko bezlitośnie mnie wypunktowało, słusznie zarzucając hipokryzję.

Duma

Odczuwam ją, widząc zaradność i prawość moich dzieci w rozmaitych życiowych sytuacjach. W obliczu przeciwności nie opuszczają rąk, drugiego człowieka traktują z szacunkiem, myślą krytycznie, troszczą się o swoich dziadków i o nas. Wierzę, że najlepsze jest ciągle przed nimi!

Podziel się:

Oceń:

+2 -2
2023-06-13 13:17

[ TEMATY ]

Wybrane dla Ciebie

Dzień Ojca z Fundacją Dorastaj z Nami

Naval – byłym żołnierz jednostki GROM, opowiadał o kulisach misji tego elitarnego oddziału

Archiwum Centrum Historii Zajezdnia

Naval – byłym żołnierz jednostki GROM, opowiadał o kulisach misji tego elitarnego oddziału

Wczoraj w Centrum Historii Zajezdnia odbyło się spotkanie z okazji Dnia Ojca

Więcej ...

Rozważania na niedzielę: gasnący antychryst

2024-04-26 11:28

Mat.prasowy

W odcinku odkryjemy historię tragicznego życia i upadku Friedricha Nietzschego, filozofa, który ogłosił "śmierć Boga", a swoje życie zakończył w samotności i obłędzie, nazywając siebie "biednym Chrystusem".

Więcej ...

Prawdziwy cytat "GW"

2024-04-27 17:54

MW

15 kwietnia, a jeszcze wcześniej w wydaniu papierowym “Niedzieli Wrocławskiej” ukazał się artykuł krytykujący pomysły ustaw o liberalizacji aborcji. W artykule została zawarta wypowiedź wrocławskiego lekarza, która po decyzji naszej redakcji, została zacytowana anonimowo.

Więcej ...

Reklama

Najpopularniejsze

Kard. Stanisław Dziwisz kończy 85 lat

Kościół

Kard. Stanisław Dziwisz kończy 85 lat

Giuseppe Moscati – lekarz, który leczył miłością

Święci i błogosławieni

Giuseppe Moscati – lekarz, który leczył miłością

Prośmy Pana Boga, aby pomnażał naszą wiarę

Wiara

Prośmy Pana Boga, aby pomnażał naszą wiarę

10. rocznica kanonizacji Jana Pawła II

Jan Paweł II

10. rocznica kanonizacji Jana Pawła II

Maryjo ratuj! Ogólnopolskie spotkanie Wojowników Maryi w...

Kościół

Maryjo ratuj! Ogólnopolskie spotkanie Wojowników Maryi w...

Sosnowiec: bp Artur Ważny – nowym biskupem sosnowieckim

Kościół

Sosnowiec: bp Artur Ważny – nowym biskupem sosnowieckim

Matka Boża Dobrej Rady

Wiara

Matka Boża Dobrej Rady

Legenda św. Jerzego

Święci i błogosławieni

Legenda św. Jerzego

Była aktorką porno - teraz robi różańce!

Kościół

Była aktorką porno - teraz robi różańce!