- Te nasze miejsca rzeczywiście są realnymi znakami nadziei - mówi Paweł Trawka, rzecznik wrocławskiej Caritas, podając dwa konkretne znaczenia. - Po pierwsze dla tych, którzy przychodzą po pomoc. Są to osoby w kryzysie bezdomności, ubodzy seniorzy, osoby będące w potrzebie. Dla nich takie miejsca rzeczywiście są znakiem nadziei, że pomimo różnych trudności, czy to materialnych, czy psychicznych, jest ktoś, kto ich przyjmie, otoczy troską, przywróci nadzieję. Czasami jest tak, że te osoby przychodzą tylko po miskę zupy, a okazuje się, że dostają o wiele więcej. Nie jest tak za każdym razem, ale są takie momenty, że po spotkaniu i rozmowie nadzieja się odradza. I druga perspektywa to osoby, które pomagają potrzebującym, czyli nasi wolontariusze. Oni poprzez swoją posługę stają się żywymi znakami nadziei.
Jadłodajnie
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
Obecnie Caritas Archidiecezji Wrocławskiej prowadzi dwie jadłodajnie. We Wrocławiu na ul Słowiańskiej oraz w Oławie, w domu bł ks. Lichtenbergera. Ta wrocławska znajduje się na Szlaku Życia, a oławska na szlaku św. Jadwigi. - Jadłodajnie robią coś bardzo podstawowego, karmieniem człowieka. Tym Kościół zajmuje się od samego początku. To nie jest jakieś dodatkowe zadanie przy Kościele, tylko zadanie per excellence - wskazał rzecznik Caritas AW, dodając: - Jadłodajnia we Wrocławiu jest dotowana przez Urząd Miejski, natomiast ta w Oławie jest całkowicie utrzymywana przez nas wiernych Kościoła Katolickiego. Rocznie wydajemy około 150 tysięcy posiłków, gorących talerzy z zupą plus pieczywo i ewentualnie dary, które otrzymujemy od różnych darczyńców.
Oczekiwanie
Jadłodajnie to nie tylko miejsce wydawania posiłków, ale także miejsca spotkań. - Zanim potrzebujący dotrą do jadłodajni, bardzo często gromadzą się dwie godziny przed budynkiem. Czekają i spędzają czas w kolejce. Spotykają się z ludźmi, którzy mają podobne problemy, podobne patrzenie na świat, z którymi po prostu mogą się spotkać, bo np. w domu, altankach, miejscach gdzie przebywają, nie ma co robić po prostu - podkreśla Paweł Trawka, dodając:- Mamy w socjologii naszego kraju zjawisko dużego rozproszenia rodzin. To też wpływa na deficyt opieki nad seniorami. Dlatego też seniorzy niech się nie wahają, ale przychodzą do naszej jadłodajni, bo ugotowanie posiłku dla jednej osoby jest trudne, zwłaszcza, gdy dochodzi choroba itp. Widzimy tych seniorów, którym trzęsą się ręce, nie są w stanie pokroić marchewki i ugotować sobie zupy. Korzystają też z naszej jadłodajni opiekunki, które donoszą taką zupę swoim podopiecznym, osobom, czasem niosą ją do sąsiedztwa. To też jest przepiękny gest troski i współodpowiedzialności za nas nawzajem. Gesty, które przywracają nadzieję, że pomimo naszej starości, osamotnienia, niedołężności są wokół nas ludzie, którzy się zatroszczą na tyle, na ile potrafią.
Przywracać nadzieję
Przywracanie nadziei i czynienie miłosierdzia są drogą do realizacji Ewangelii w codzienności. Nie trzeba wielkich rzeczy, aby dać drugiemu człowiekowi dużo więcej niż się spodziewa: - Wspierając charytatywną działalność Kościoła przywracamy nadzieję nie tylko potrzebującym, ale także sobie. To pozwala mieć świadomość, że dając chleb ubogiemu, czy wspierając działalność jadłodajni, wypełniam słowa: “Bo byłem głodny, a daliście mi jeść, byłem spragniony, a daliście mi pić”. To przywracanie sobie nadziei też jest istotne, bo nadzieja pomaga dostrzec Chrystusa w ubogich braciach.